Dziś obudziłam się razem z siostrą na strychu w starym i opuszczonym domu.
-Hej, Jassica... Jesteś głodna?
-Tak, może pójdziemy do sklepu?
-Spoko, ale nie mamy kasy... Która godzina?
-Osiemnasta trzydzieści, sobota.
-Racja. Zapomniałam, że żyjemy wieczorem, a w dzień śpimy.
-To jaki sklep, będzie miał ten zaszczyt, zostać okradzionym przez nas?
-Ten przy kinie, ale musimy uważać na gang One Direction. Są szybcy, silni i w stu procentach skuteczni oraz przystojni.
-Może i tak, ale jeśli nie spróbujemy, to umrę z głodu...
-I ja też... To chodźmy.
To powiedziawszy poszłam razem z siostrą na dach. Po paru sekundach byłyśmy już przy naszym celu. Siostra szturchnęła mnie w ramię :
-Kto to?
-Gang One Direction, na nasze nieszczęście...
-Co robimy?
-Idziemy po naszą kolację.
-Okej... A co z nimi?
-Nie wiem... Może nic nam nie zrobią...
To powiedziawszy zeszłyśmy z dachu i ukryłyśmy się za rogiem. Zaczęłyśmy ich obserwować.
-Masz rację... Oni są tacy przystojni...
-Skupmy się na akcji. Co oni wyprawiają? Chcą wysadzić ten sklep?
-Nie wiem, ale jeśli tak to musimy się spieszyć, bo inaczej będziemy głodne.
-Gang Stone nigdy się nie poddaje.
-Racja, to co robimy?
-Mam nadzieję, że ćwiczyłaś.
-Ćwiczyłam, a co?
-Pogadamy sobie trochę z tym gangiem...
-Po co?
-Po to żeby nie wchodzili nam w paradę.
To powiedziawszy ruszyłam w ich stronę, po chwili dołączyła do mnie siostra. Chłopcy spojrzeli się na nas zdziwieni i zaczęli coś do siebie mówić.
![](http://nowmagazine.media.ipcdigital.co.uk/11140/00002480c/9bca_orh480w360/Louis-Tomlinson.jpg)
-Nie, nie nauczyła. Po prostu nie zdążyła przez sześć lat. Widać was też nie nauczyła szanować dziewczyn, a tak poza tym to nasz teren. Jestem najlepsza w tym fachu z moją siostrą.
-A kim wy tak w ogóle jesteście?-zapytał kolega pyskatego.
-Nie znacie gangu Stone? Najdoskonalszego gangu na świecie?-oburzyła się moja siostra.
-Nie, jak się nazywacie?
-Ja jestem Jessica, a to moja siostra Karina. A wy jesteście? Kojarzę gang, ale waszych imion nie.
-Jestem Harry, ten co gadał z Twoją siostrą to Louis, ten co pali papierosa to Zayn, blondasek to Niall, a obok niego Liam.
-Interesujące, ale to nie zmienia faktu, że to nasz teren. A wy na nim jesteście.-powiedziałam już zirytowana.
Chyba Zayn do nas podszedł :
-Ile wy macie tak w ogóle lat, co?
-17, a co? Wy macie 18. Skąd wiem? Dane zastrzeżone, mojego ojca. A skąd mój ojciec wiedział? No bo pracował na policji.
-Dlaczego mówisz o nim w czasie przeszłym?
-A jak myślisz? Słyszałeś o wielkim pożarze w Minnesocie?
-Tak, a co?
-Zginęła tam cała rodzina.
-No tak. Mama, tata i dwie córki.
-To kłamstwo.-powiedziała moja siostra.-Bynajmniej do połowy. Córki przeżyły, jedna Karina, a druga Jessica...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz